07.02.11, 22:23
Uważam Rze szansa została zmarnowana
"Prowokator" myślowy - nieszablonowy felieton. "Uważam Rze" rozczarowuje na całej linii. Nie pomaga ani pozycjonowanie pisma, ani cały sztab znanych publicystów.
Z drżeniem rąk, z niespokojnym biciem serca, wyczekiwałem na debiut nowego tygodnika opinii produkowanego przez zespół „Rzeczpospolita”. Nie było wielkich fanfar, dużej kampanii reklamowej, ani też wielkiego zainteresowania medialnego. A jednak niespodziewanie na rynku pojawił się nowy tytuł, co z radością można odnotować w czasach trudnych dla prasy.
Z jednej strony przyjmowałem do wiadomości, że po "wyprostowaniu się" częsci poglądów przez tygodnik „Wprost”, na rynku brakuje wyrazistych (i prawicowych) opinii. Tylko, że z drugiej strony, dzięki rezygnacji z czasem skrajnych opinii, wzmocnieniu kontentu i wizerunku, to właśnie tygodnik „Wprost” na razie ustawia większość tytułów po kątach. I robi to bez specjalnie wielkich kampanii reklamowych, a solidnym produktem.
Od produktu jakie firmuje „Rzeczpospolita”, można i trzeba wymagać, bo dziennik znany jest z choćby z najlepszego layoutu w Polsce, z dbałości o szczegóły, z dużej ilości niezłych informacji i świetnej części ekonomicznej i prawnej. Dziennik chętnie jest cytowany i wyrazisty. Nie ratuje to jednak tygodnika "Uważam Rze", bo rozczarowuje na całej linii.
Po pierwsze. Tytuł. „Uważam Rze. Inaczej pisane” to ciekawa gra słów, ale najprawdopobniej za trudna do nauczenia się przez odbiorców. Nowinki w postaci np. niegdyś „Polska The Times Gazeta Krakowska” zupełnie nie wpisały się w krajobraz naszego rynku medialnego. I tu chyba także tytuł nie zda pokładanych w nim nadziei.
Po drugie. Opakowanie. We wstępniaku Michał Karnowski pisze: „(...) Bo naprawdę nie wszystkie tygodniki muszą być takie same”. Trudno się z dziennikarzem nie zgodzić. Ale treściowo mogą być zupełnie inne, ale jednak jakościowo musza równać do najlepszych. Okładkowy koszmar "Uważam Rze" nawiązuje raczej do tabloidu niż do poważnego tygodnika opinii. Zresztą całe opakowanie pisma jest wyjatkowo nietrafione i przypomina wydawane dawno temu "Kulisy" (z tą różnicą jednak, że tamten tygodnik miał charakter). Papier jak na poważny tygodnik opinii pokazuje, że niepoważnie traktuje się czytelnika. Dzięki wyjątkowej „jakości” pisma, czytelnik uraczy się niewyraźnymi rysunkami i rozmazane zdjęciami.
Po trzecie. Autorzy. Zestaw jest znany z "Rzeczpospolitej": Lisiecki, Semka, Rybak, Ziemkiewicz, Wildstein, Zaremba, Janke, Gabryel, Mazurek, Zalewski, Rolicki Jachowicz. Gdyby nie tytuł, pomyślelibyśmy, że to jednak kolejny numer dziennika. Jak na odrębny tytuł, to aż chciałoby się powiewu świeżości.
Po czwarte. Zawartość. Kontent stanowi kompilację tekstów z dziennika, lub nimi jest inspirowana. Na plus wyróżnia się dawna rubryka z „Wprost” i „Nowego Państwa” Mazurka i Zalewskiego, stanowiąca najmocniejszy punkt tygodnika. NIezły wywiad braci Karnowskich. Dziwny jest układ tematyczny tygodnika (najpierw kultura, opine i historia, a potem świat). Na nowe pismo to jednak bardzo mało.
Pierwszy numer ukazał się w cenie 1,9 PLN. Normalna cena to 4,50 PLN. To zdecydowanie za dużo za produkt robiony w pośpiechu. A szkoda, bo redakcję „Rzeczpospolitej” stać na wyprodukwoanie o wiele lepszego tygodnika, który rzeczywiście mógłby mieć szansę na zaistnienie dłużej na rynku. A tak to bez drastycznych zmian, pismo nie ma szans na rynku być popularnym tygodnikiem opinii.
Aktualnie nie mamy ofert pracy.
Dodaj swoją ofertęDo zdobycia jeden egzemplarz książki.
Zapraszamy do współpracy. Cena dodania do katologu od 149 PLN netto.
Komentarze