08.02.10, 23:50
Stuknięty lis
"Prowokator" - felieton Jurka Wasiukiewicza, współwłaściciela Agencji Rysunkowej Jurek.pl, rysownika "Super Expressu" i "Najwyższego Czasu".
Ptasie radio podało, że lis zadeklarował, iż odgryzie sobie język jeżeli kaczor nr 2 (brat-bliźniak kaczora nr 1) nie będzie kandydatem leśnej partii kaczora nr 1, w zbliżających się wyborach na króla puszczy. Ta deklaracja wzbudziła zaniepokojenie służb weterynaryjnych, które zainteresowały się stanem psychicznym zwierzęcia. Znane są bowiem przypadki, że zwierzęta dokonują samookaleczeń, ale czynią to tylko w momencie zagrożenia życia. Na przykład wtedy, kiedy wpadają we wnyki. Potrafią wówczas odgryźć sobie uwięzioną łapę. Ale przypadki celowego odgryzania sobie przez nie języków z powodów iście irracjonalnych, jeszcze nie zostały odnotowane i stanowią pewną zagadkę i wyzwanie nie tylko dla weterynarzy, zoologów, a także, a może przede wszystkim dla tych, którzy zajmują się psychologią zwierząt…
Wróćmy jednak do świata ludzi. Dziennikarz Roku 2009 zadeklarować miał w radio Tok FM: "Zobowiązuję się do odgryzienia przynajmniej 1/3 języka, jeżeli Lech Kaczyński nie będzie kandydatem PiS w wyborach". Zastanawia to usilne dążenie Tomasza Lisa do zwrócenia na siebie uwagi za wszelką cenę. Z jednej strony zarzuca on prasie brukowej, że interesuje się nadmiernie jego życiem i życiem jego żony - (...) – a z drugiej strony jak może stara się dostarczyć wspomnianym mediom tematu do tego, aby o nim mówiono. I nie ważne jak! Czy dobrze, czy źle. Deklaracja odgryzienia sobie języka jest takim zabiegiem marketingowym, który teraz pozazdrości Lisowi niejeden celebry ta.
List jest za, a nawet przeciw
Tak samo jak godny pozazdroszczenia jest pomysł Lisa walki z brukowcami. „Najgorsze jest to, że reguły zaprzeczające elementarnym standardom dziennikarskim przelewają się z brukowców do reszty prasy” – zarzuca w styczniowym Pressie prasie brukowej były publicysta… Faktu. O tym, że Lis pisał dla Faktu, przypomniała w grudniu zeszłego roku - na wieść o tym, że Lis został Dziennikarzem Roku - Katarzyna Kozłowska, wówczas wicenaczelna Wprost:
„Szalenie raduje mnie fakt, że Tomasz Lis dostał statuetkę i citroena za swą działalność dziennikarską, bo bardzo podobały mi się jego teksty, w których z przenikliwością ultrasonografu oraz ze swadą szatana walczył na łamach „Faktu” z miernotą polskiej klasy politycznej, brakiem standardów i gnuśną polską mentalnością. Fenomenalne i świeże były jego teksty: Co z tą Platformą? (artykuł z 27.04.2006 z działu OPINIE ze strony 2), Piszę w imieniu łże-większości (Artykuł pochodzi z 06.03.2007 z działu OPINIE ze strony 2), To nie był dobry dzień premiera z 13.10.2007, Superremis w "superwtorek" z lutego 2008. To tylko niektóre tytuły.”
I przy okazji przypomniała tekst Lisa zamieszczony na łamach „Faktu” w dniu 27.10.2006 r. pt. „Fakt broni ludzi i patrzy na ręce politykom” w którym Lis m.in. tak pisze o brukowcu:
Największy walor „Faktu” to oddawanie głosu wszystkim stronom sporu w Polsce (…)
Sterylny pluralizm w erze ostrych podziałów zasługuje na uznanie (to jedna z zalet Faktu)
Polityka w negliżu i panie w negliżu - pełna jednorodność. Idzie mi raczej o wolę patrzenia na politykę oczami zwykłego człowieka. To cnota (o zdjęciach gołych bab i opiniach profesorów publikowanych w „Fakcie” obok siebie)
Trudno wymagać od „Faktu”, który ma ambicję reprezentowania ludzi, by występował przeciw nim.(…)
Krótko mówiąc, gratulując gazecie, proszę o dalsze piętnowanie głupoty polityków, ale i promowanie tego, co niezbędne, nawet jeśli, a dokładniej - szczególnie jeśli - to niepopularne.
Piękna laurka. Cały tekst owego artykułu Tomasza Lisa na blogu Katarzyny Kozłowskiej. Ale Katarzyna Kozłowska zwraca uwagę na inny już artykuł Lisa, tym razem pisany w grudniu 2009 w „Gazecie Wyborczej”: „Oj, wstrętna jest tabloidyzacja, ohydne są brukowce, wstrętne są ich kłamstwa, niegodne jest łamanie przez nie prawa, źle to pachnie, a fuj. Byle tylko nie mówić o konkretach, byle biadolić na jak najwyższym szczeblu ogólności, bo - poza wszystkim - wiadomo, że jak się zacznie mówić o konkretach, to będzie kanonada. A przecież wystarczy zatkać nos i problemu nie ma.” - rozpoczyna swój tekst publicysta, który pisał do Faktu - jak się możemy dopiero teraz zorientować - z zatkanym nosem, więc mu nie śmierdziało. Dalej w tekście były publicysta „Faktu” atakuje gazetę do której ja rysuję: (…) całkiem zabawne jest, gdy na straży prawa i etyki dziennikarskiej staje przedstawiciel tytułu, który po kolejnych przegranych procesach notorycznie przeprasza w swej gazecie za naruszenie czyichś dóbr osobistych, czyli za złamanie prawa i zasad etyki dziennikarskiej. Na tej zasadzie paser może robić wykłady o uczciwości w biznesie, a pedofil o ochronie praw dzieci.
Lis moralizator
Prawda jaki wykład daje nam Tomasz Lis? Nie bardzo mogę się tylko zorientować czy bardziej w stylu wykładu pasera czy pedofila. Ale Lis ciągnie dalej i pisze o jednym z odcinków swojego programu poświęconego tabloidom:
Dobrzy ludzie, także goszczący na tych łamach, byli absolutnie przerażeni, gdy dowiedzieli się o temacie mojego programu. "Z nimi nikt nie wygra, przecież to gangsterzy", "oplują cię i obrzucą błotem", "nie rozumiesz, że gdy padnie słowo o fabryce kłamstw, odpowiedzią będzie lawina kolejnych kłamstw?", "im zależy tylko na kasie i rozstrzelają każdego, kto mówi o tym, jak funkcjonuje cały ten proceder". Lis wzrusza cytatami nie przejmując się, że ktoś może uznać, że po prostu je zmyślił i jeśli ktoś się zajmuje na poważnie dziennikarstwem to nie epatuje takimi anonimowymi cytatami czytelnika, bo jest to niewiarygodne. Zaś program Lisa o tabloidach, o tym, na ile jest on rzetelny dziennikarsko, oceniła ostatnio Rada Etyki Mediów, która stwierdziła, że „widz został zmanipulowany nieobiektywnym przekazem w którym postanowił obnażyć prawdziwe oblicze tabloidów”. To tyle kończąc temat pasera i pedofila.
Swój tekst w „Wyborczej” Lis kończy moralizatorsko:
„Pan Wojciech Giełżyński mówi w tabloidzie, że "tabloidyzacja nie jest problemem, zresztą media najmniej tabloidowe najszybciej plajtują". Jasne, publikacja na pierwszej stronie brukowca zdjęcia wielokrotnie zgwałconej czternastolatki to nie jest żaden problem. Ten pan uczy młodych ludzi dziennikarstwa. No to wiemy, czego oczekiwać w przyszłości”.
Niestety, Tomasz Lis ma również zapędy do uczenia młodych ludzi dziennikarstwa. Był jednym z trzech autorów książki „ABC dziennikarstwa”. Książki wydanej przez Axel Springer. Przez ten Axel Springer, który później wydał dziennik „Fakt”.
Jurek Wasiukiewicz
Jerzy Wasiukiewicz na stałe współpracuje z takimi tytułami jak Super Express, do którego codziennie tworzy satyryczny komentarz wydarzeń, oraz z tygodnikiem Najwyższy Czas. Jego rysunkowe komentarze często cytowane są w telewizyjnych programach informacyjnych (m.in. w TVN24) przy okazji tzw. przeglądu prasy. W latach 90. ubiegłego wieku w Pulsie Biznesu ukazywał się pasek komiksowy jego autorstwa "Spółka ZOO", który redakcja tego dziennika okrzyknęła komiksem wręcz kultowym. Był twórcą pisma satyrycznego Gilotyna, które ukazywalo się jako dodatek w Super Expressie w roku 1996 i 2005, a w latach 1998-2003 było samodzielnym miesięcznikiem.
Komentarze