10.02.10, 17:40
"Prowokator" - felieton Jurka Wasiukiewicza, współwłaściciela Agencji Rysunkowej Jurek.pl, rysownika "Super Expressu" i "Najwyższego Czasu".
Tak, z taką pewną premedytacją nawiązałem do słów Jana Pawła II, który miał powiedzieć „Tak było” po obejrzeniu „Pasji” Mela Gibsona. Film „Towarzysz generał” przekazuje bowiem prawdziwy obraz tego jak było w PRL. Oczywiście, że można przyczepić się do tego, że zabrakło wiarygodnych dokumentów na potwierdzenie pewnych postawionych tez. Tylko, że istnieje jeszcze coś takiego jak poszlaka. I takie poszlaki znalazły się właśnie w tym filmie, a przedstawiony obraz Wojciecha Jaruzelskiego wydaje się wcale nie taki straszny. To znaczy nam wydaje się on dziś przerysowany, bo widzimy miłego, schorowanego dziadka, którego ktoś się tam ciągle czepia.
Mnie jednak trudno tak widzieć Jaruzelskiego. Jeśli w filmie „Towarzysz generał” mówi się o tym, że w latach 80. już po wprowadzeniu stanu wojennego i również po jego zakończeniu, Jaruzelski obsadzał wszystko co można wojskowymi, to dokładnie tak było! Od razu przypomina mi się jak dyrektorem w naszej szkole został nagle pułkownik LWP. Jeśli używa się wobec tępych wojskowych określenia trep, to ten nasz dyrektor był właśnie takim żywym wzorcem trepa. Wojsko i milicja, to była prawdziwa władza ludowa. Dziś próbuje się łagodzić pamięć o stanie wojennym, o latach 80. Że nie było aż tylu ofiar, że tak naprawdę nie było straszliwych represji, a sam Jaruzelski mówiąc, że żałuje że jednak ofiary były, udaje, że nie miał na to żadnego wpływu. Że on i Kiszczak może są w jakimś tam stopniu odpowiedzialni moralnie, ale w życiu nikomu nic złego przecież nie uczynili. Mniej więcej tak się też tłumaczą dziś wszyscy TW. To kto zbudował tę machinę prześladowań w takim razie?
A był to system iście przestępczy. I na czele tej przestępczej organizacji stał Jaruzelski i Kiszczak. Jurek Krzętowski, dziś rysownik Newsweek Polska, wspomina jak pod jego szkołę, podjechał radiowóz, który zaparkował przed szkołą, tak aby był dobrze dla wszystkich widoczny. Jurek trafił do gabinetu pedagoga w którym rozpoczęła go przesłuchiwać milicjantka w mundurze (jak mówi Jurek chyba w stopniu majora) z komisariatu przy ul. Jezuickiej oraz pedagog. Przesłuchanie, miało na celu uzyskanie informacji na temat organizacji podziemnej, do której, według przesłuchujących, należał Jurek i która to organizacja dążyła do obalenia siłą socjalistycznego ustroju państwa polskiego (a był to rok 1986, a więc już sporo czasu po stanie wojennym!). I w obecności tego pedagoga milicjantka groziła Jurkowi, że jeśli nie pójdzie na współpracę to dobiorą się do jego najbliższych, a on sam skończy jak Przemyk, który notabene został zakatowany właśnie w komisariacie na Jezuickiej.
Czy ktoś dziś potrafi sobie wyobrazić, że w szkole policjant w obecności pedagoga dopuszcza się podobnych gróźb wobec ucznia? Takie było państwo budowane przez Wojciecha Jaruzelskiego. Jaruzelski stał na czele tych wszystkich bandytów, którzy nie tylko grozili, ale katowali i mordowali.
Po obejrzeniu filmu posłuchałem sobie wywiadu Moniki Olejnik z Jaruzelskim. Nie ma w tym człowieku żadnej skruchy, żadnego poczucia winy. On nadal jest I sekretarzem, komunistą z lat 40. i 50. Nieco zmienił się i ucywilizował jego język, to nie jest już ta partyjna nowomowa z tamtych lat, ale zakłamany jest do końca. Jest świetnie przygotowanym agentem z którego nie da się wyciągnąć w żaden sposób prawdy. Potrafi umiejętnie manipulować rozmówcami, dobierając sobie do rozmów tych, którymi wie, że może manipulować. Warto zwrócić uwagę na to jak w piękny sposób urabia sobie Jaruzelski dziennikarzy, których dopuszcza do rozmowy ze sobą. Zawsze pośle im pochlebstwa, o ich inteligencji, fachowości, wysokim kunszcie dziennikarskim, postawie etycznej. Czy to będzie Sekielski i Morozowski, czy Lis, czy Olejnik. Posłuchajcie, że w każdym z tych wywiadów Jaruzelski kadzi umiejętnie tym którzy przeprowadzają z nim wywiad. I nic z niego w takim wypadku ważnego nie wyciągną, oprócz jakichś jego pseudofilozofii o życiu. Jaruzelski zaś do końca robi z nich i nas idiotów.
Taki fajny przykład, fragment wywiadu w którym mówi o swoim spotkaniu i rozmowie z Andriejem Grieczko: „Wówczas ministrem obrony Związku Radzieckiego był marszałek Andriej Greczko bardzo dzielny dowódca, w czasie II wojny światowej dowódca 1 Armii Gwardyjskiej, która wyzwalała tę południową część Polski m.in. był honorowym obywatelem Bielska-Białej, myślę że jego armia m.in. uczestniczyła wyzwoleniu Oświęcimia, chociaż nie znam szczegółów.” Jaruzelski mocno intonował i podkreślał bohaterstwo Grieczki. Zapomniał tylko dodać, przypomnieć pani Monice, że ten dzielny russkij sołdat był żołnierzem armii konnej Budionnego, tej, która wyzwalała nasz kraj już w roku 1920, a jako żołnierz Frontu Białoruskiego Grieczko wyzwalał Polskę w roku 1939. Dla Jaruzelskiego najeźdźca jest towarzyszem broni. Jest dzielnym żołnierzem. Ten żołnierz (używam tu pewnej przenośni), który przyczynił się do wywózki Jaruzelskiego na Syberię, do wycieńczenia i śmierci jego ojca, ten żołnierz jest bohaterem, któremu warto nadawać było honorowe obywatelstwo polskim miastom.
Bo Jaruzelski już dawno pokochał Wielkiego Brata. I kocha go do dziś.
Jurek Wasiukiewicz
Jerzy Wasiukiewicz na stałe współpracuje z takimi tytułami jak Super Express, do którego codziennie tworzy satyryczny komentarz wydarzeń, oraz z tygodnikiem Najwyższy Czas. Jego rysunkowe komentarze często cytowane są w telewizyjnych programach informacyjnych (m.in. w TVN24) przy okazji tzw. przeglądu prasy. W latach 90. ubiegłego wieku w Pulsie Biznesu ukazywał się pasek komiksowy jego autorstwa "Spółka ZOO", który redakcja tego dziennika okrzyknęła komiksem wręcz kultowym. Był twórcą pisma satyrycznego Gilotyna, które ukazywalo się jako dodatek w Super Expressie w roku 1996 i 2005, a w latach 1998-2003 było samodzielnym miesięcznikiem.