04.12.18, 10:00
Z roku na rok obserwujemy wzrost oglądalności gal KSW w polskich mediach
Rozmowa z Martinem Lewandowskim, współwłaścicielem KSW, m.in. o popularności MMA, kontencie sportowych i piractwie w sieci.
Kuba Wajdzik: Żyjemy w kraju, gdzie królową sportu jest piłka nożna. Jak na tym tle wypadają sztuki walki? Czy mamy jakieś dane szacunkowe ile osób trenuje w Polsce?
Martin Lewandowski: Od prawie dekady sztuki walki to w 70-80 proc. MMA, czyli tak właściwie KSW, które jest pionierem i liderem w tej dyscyplinie w Polsce. Biorąc pod uwagę wszelkie dane, mogę śmiało przyznać, że jestem bardzo zadowolony z osiągniętych wyników. MMA od kilku lat znajduje się w czołówce najchętniej oglądanych sportów przez Polaków. W badaniu firmy PRESS-SERVICE Monitoring Mediów za 2017 rok, MMA było trzecim najbardziej medialnym sportem w Polsce, zaraz za piłką nożną i tenisem. Ważnym podkreślenia jest tutaj fakt, że KSW to w 100 proc. podmiot prywatny. Nie mamy związku sportowego, a co za tym idzie, także i wsparcia ze strony Ministerstwa Sportu ani żadnej innej instytucji. Wszystko co przez 15 lat stworzyliśmy, dokonaliśmy nakładem własnych środków, naszą determinacją oraz wiarą w sukces. W tym roku największy na świecie magazyn o MMA „Fighters Only” nominował KSW w kategorii Organizacja Roku, a mnie w kategorii Promotor Roku. To pokazuje, że również poza granicami naszego kraju, jesteśmy mocno rozpoznawalni.
KW: Na jaką widownię może liczyć KSW w polskich mediach?
ML: W zeszłym roku zorganizowaliśmy KSW 39 Colosseum, która stała się drugą największą w historii MMA galą na świecie. Na PGE Narodowy przyszło prawie 58 tys. widzów - był to również (zaraz po Mistrzostwach Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn 2014) najlepszy wynik sprzedażowy na tym obiekcie i zarazem w całej Polsce. Każda gala KSW to widownia rzędu ponad 10 tys. osób - na najbliższy event KSW 46 w Gliwicach zaplanowana jest obecność ponad 15 tys. widzów. Patrząc na rynek eventów, w tym nie tylko tych sportowych, myślę, że to wyniki rekordowe. Co kwartał dostarczymy publiczności niesamowitych emocji, a frekwencja dowodzi, że spotyka się to z docenieniem. Co więcej, z roku na rok obserwujemy wzrost oglądalności w polskich mediach o ponad 16 proc.
Wracając do piłki nożnej, KSW jest oglądane chętniej niż finałowe mecze Ekstraklasy. Według danych Nielsen Audience Measurement, finałowy mecz Lecha Poznań z Legią Warszawa, który odbył się 20 maja 2018 roku, oglądało średnio 1 139 290 widzów w TVP 2 i 84 850 w Canal+. Natomiast kwietniowa gala KSW 43, transmitowana na antenach Polsatu, zgromadziła przed telewizorami średnio 1,3 mln widzów.
KW: Rynek praw sportowych to dzisiaj duży biznes. Narzekają na to stacje TV i przestrzegają, że rynek wszystkiego nie wytrzyma. Czy widzi Pan rosnące zainteresowanie również Państwa Galą ze strony innych stacji TV?
ML: Zdecydowanie tak. Każda gala KSW to dla nas zarazem umacnianie pozycji na obecnych rynkach oraz docieranie do nowych fanów. Najlepszym dowodem jest tu coraz większa liczba stacji telewizyjnych nabywających licencję do KSW na całym świecie. Media tradycyjne odgrywają dużą rolę w naszym biznesie, ale duży potencjał tkwi także we wszelkich platformach streamingowych na świecie. Nasza własna platforma KSWTV.COM dociera obecnie do ponad 100 krajów na czterech kontynentach.
Muszę stwierdzić, że nie spotkałem się z tym, aby stacje TV narzekały na rynek praw sportowych, wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że walczą ostro o coraz to lepsze „kąski”. W Polsce od lat jesteśmy związani z jedną stacją. Lata temu, pracując w Hotelu Marriott w Warszawie poznałem Mariana Kmitę, obecnego Dyrektora ds. Sportu w Telewizji Polsat, który już po kilku rozmowach i spotkaniach uwierzył w projekt, jakim było KSW. Na samym początku, niczym pionierzy, wprowadziliśmy KSW do Polsat Sport, później przyszła kolej na galę w Polsacie otwartym. Co więcej, Gala KSW 20 była drugim w historii wydarzeniem sportowym w Polsce (obok walki Adamek vs. Kliczko w 2011 roku) wykorzystującym transmisję PPV (Pay-Per-View). Od tego czasu większość naszych Gal transmitowana jest w tym systemie.
KW: Wiele organizacji podejmuje próby transmisji sportowych na Facebooku. Jednak oglądalność za pośrednictwem tego medium w wielu przypadkach dyplomatycznie mówiąc nie jest zadawalająca. Czy przyszłością transmisji sportowych jest wciąż telewizja?
ML: To tylko kwestia czasu, kiedy cały świat telewizyjnego contentu przejdzie do Internetu. Niemniej, sport jako wydarzenie, które oglądane właśnie na żywo dostarcza widzom najwięcej emocji, daje dużą przewagę tradycyjnym telewizjom. Telewizja przyszłości to sport i newsy, resztę będzie można odtwarzać z bibliotek platform, np. na VOD. Świat idzie w stronę zindywidualizowanego contentu dostępnego w każdym czasie i miejscu, ale nie przewiduję, aby Facebook był tutaj najlepszą opcją. Jest wiele innych miejsc, gdzie streamingi lepiej się sprawdzą. Wśród nich będą pozycje płatne, tak jak KSWTV.COM, gdzie większość gal dostępnych jest w systemie PPV. Potencjał tkwiący w transmisjach online dostrzegliśmy już w roku 2013, kiedy to powstała nasza platforma streamingowa - obecnie to największe tego typu miejsce w Polsce, gdzie sprzedaje się transmisje Pay-Per-View. Cieszę się, że również w Polsce kibice docenili treści premium i rozumieją, że trzeba za nie zapłacić. Dzięki temu Federacja KSW może tworzyć kolejne, nowe oraz coraz ciekawsze wydarzenia – i to nie tylko komercyjne. Takimi projektami są m.in. Obozy KSW, Amatorska Liga czy też CSR’owy projekt „Młodzi Mistrzowie”.
KW: Jak Gale KSW znajdują się w świecie social mediów i wszech obecnego Internetu?
ML: Uważam, że świat social mediów dał nam dużą wolność w kreowaniu naszej tożsamości na rynku. Kiedyś byliśmy zdani jedynie na tradycyjne media. Na tą chwilę jesteśmy w stanie wytworzyć własnymi kanałami internetowy buzz, który jest przejmowany i szeroko komentowany w mainstreamie. Dowodzą tego chociażby rosnące SoMe KSW: FB, Instagram, Twitter oraz oglądalności na YouTube. Każdą galą generujemy ogromne zasięgi, np. w 2017 roku nasze produkcje na Facebooku miały ponad 32 miliony wyświetleń, a fani obejrzeli łącznie 454 tysiące godzin naszych filmów. W serwisie Youtube liczby te były jeszcze większe, bo osiągnęły blisko 43 miliony wyświetleń oraz ponad 1,6 miliona obejrzanych godzin.
Budowa i stała aktywność na social mediach jest dla mnie bardzo ważnym elementem komunikacji KSW. Dbając o jej całościowy rozwój, okresowo organizujemy dla naszych zawodników oraz ich menadżerów szkolenia z tego, jak należy używać mediów socjalnych.
KW: W Polsce wciąż mamy duży problem z odtwarzaniem publicznym. Jakim zainteresowaniem cieszą się legalne publiczne odtwarzanie gal?
ML: Rzeczywiście, skala problemu nadal jest ogromna i taką pozostanie jeszcze na długo, dopóki ustawodawcy nie dadzą narzędzi do skuteczniejszego ściągania „piratów”. Ilość nielegalnych streamingów, dzięki wysiłkom oraz edukacji wielu instytucji – w tym najczęściej prywatnych – drastycznie spadły w ostatnim czasie. Ale to, co cieszy mnie najbardziej, to zwiększona świadomość szerokiej opinii publicznej o słuszności korzystania oraz wspierania legalnych źródeł. Do niedawna jeszcze funkcjonowało przeświadczenie, że jak „ukradłeś stream” to jesteś „kozak”. Teraz odbiorcy nazywają to po imieniu - „jesteś złodziejem i po prostu kradniesz czyjąś własność”. W naszym przypadku nielegalny streaming to okradanie nie tylko nas, jako pomysłodawców wydarzenia, ale także zawodników, którzy zarabiają na każdej gali KSW. Słowem, wspierając legalne źródła transmisji KSW, wspierasz nie tylko ulubionego zawodnika, ale rozwój całej dyscypliny, jaką jest MMA.
KW: Dziękuję za rozmowę.
Martin Lewandowski
Współwłaściciel Konfrontacji Sztuk Walki (KSW), federacji założonej w 2004 r. wspólnie z Maciejem Kawulskim. Przed przygodą z MMA zajmował stanowisko szefa ds. promocji Hotelu Marriott oraz był odpowiedzialny za promocję restauracji sportowej Champions – to tutaj miały miejsce pierwsze gale KSW.
Komentarze