25.11.10, 22:48
POPloty
POPloty (26.11.2010 r.). Jak zawsze wsadzamy kij w mrowisko. Tym razem piszemy m.in o zwycięzcach i przegranych w wyborach, a także zaglądamy do restauracji, którą zreanimowała Magda Gessler.
No i po wyborach. Przynajmniej po pierwszej turze. Wszyscy po wynikach świętowali, bo każdy odtrąbił swój sukces. PO – bo wygrało. PiS – bo społeczeństwo pokazało czerwoną kartkę konkurencji, SLD – bo miało dobry wynik i PSL – bo partia uzyskała większe poparcie niż w sumie przez kilaka lat we wszelkich wyborach. Nasze pytanie brzmi: kto więc je przegrał?
Wtopę zaliczył TNS OBOP. W Wieczorze Wyborczym TVP1 przedstawiono sondaż dotyczący wyboru prezydenta Krakowa w którym to Stanisław Kracik pokonał urzędującego prezydenta. Kracik fetował, a Majchrowski aż pobladł. A nad ranem panów spotkała niespodzianka, jak i sondażownię. Niespodzianek było więcej już kilka dni później. W ramach oszczędności, briefing na świeżym powietrzu dla dziennikarzy zorganizował kandydat Kracik. Ku uciesze gawiedzi i ku zdziwieniu kandydata, na spotkanie wybrał się kontrkandydat, który wręczył mu „przysłowiową gruszkę z wierzby”. Na niespodziewane zwroty w akcji i sondażach krakusy mogą liczyć jeszcze przez kilka dni.
Był Kraków, to czas na Warszawę. Czarny koń w wyścigu o Warszawę, kandydatka PSL (taka partia z koniczyną w herbie) uzyskała całe 0,52 proc. poparcia. W sondażu wypadła „jeszcze lepiej” – całe, okrągłe 0,04 proc. Życzymy dalszych spektakularnych sukcesów.
A skoro o sukcesach, odnotowujemy bezdyskusyjną szansę na sukces, która została niestety zmarnowana. Otóż żona popularnego dziennikarza Igora Janke została wprowadzona w błąd i startowała w wyborach samorządowych w Konstancinie-Jeziorny w innym okręgu niż mieszkała, i w którym prowadziła kampanię. Również Stowarzyszeniu Porozumienia Obywateli Konstancina-Jeziorny życzymy kolejnych, spektakularnych akcji wyborczych.
Z cyklu: sondaż w programie „Warto rozmawiać”. Pytanie: ”Czy wierzysz w realne działanie Diabła?”. Ciekawe, kto realnie podłożył redaktorowi to pytanie.
Dawniej na kłopoty wzywano Bednarskiego. Teraz wystarczy zadzwonić po Magdę Gessler i zaraz będzie wielka kulinarna rewolucja. Tak też było w Krakowie w restauracji „Paroles Paroles” (teraz już pod nową nazwą). Reanimacja była i na drugi dzień po emisji przyszły prawdziwe tłumy skosztować kuchni. Jakież było ich zdziwienie, że co najwyżej mogli zamówić zimnego Lecha. Jak pech to pech i nawet Gessler nie pomoże.
Komentarze