22.12.09, 22:17
Josef Škorecki: czeski pisarz z Nagrodą Literacką Angelus
Kultura w środku (tygodnia), wyd. V. Tegoroczna Nagroda Literacka Europy Środkowej „Angelus” została przyznana czeskiemu pisarzowi emigracyjnemu Josefowi Škvoreckiemu za powieść „Przypadki inżyniera ludzkich dusz”.
Tegoroczna Nagroda Literacka Europy Środkowej „Angelus” została przyznana czeskiemu pisarzowi emigracyjnemu Josefowi Škvoreckiemu za powieść „Przypadki inżyniera ludzkich dusz”.
Literacka nagroda „Angelus” przyznawana jest od roku 2006. Nagradzani są nią pisarze uprawiający twórczość prozatorską tłumaczoną na język polski. Nagroda ta przeznaczona jest dla pisarzy Europy Środkowej, którzy w swojej twórczości zajmują się problematyką współczesną, m.in. poznawaniem światów innych kultur. Do nagrody „Angelus” mogą zgłaszani być przez wydawnictwa pisarze żyjący, pochodzący z krajów środkowoeuropejskich (Albania, Austria, Białoruś, Bośnia i Hercegowina, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Macedonia, Mołdawia, Niemcy, Polska, Rosja, Rumunia, Serbia, Słowacja, Słowenia, Ukraina, Węgry). Spośród nadesłanych utworów jury wybiera czternaście książek. Nazwisko zwycięzcy zostaje ogłoszone w pierwszą sobotę grudnia, podczas uroczystej gali we Wrocławiu. Członkami jury „Angelusa” są: Natalia Gorbaniewska (przewodnicząca), Stanisław Bereś, Piotr Kępiński, Julian Kornhausen, Ryszard Krynicki, Tomasz Łubieński, Krzysztof Masłoń oraz Andrzej Zawada. Do tej pory nagrodę tą otrzymali następujący twórcy: 1) r. 2006 – Jurij Andruchowycz za książkę „Dwanaście kręgów” (Wydawnictwo Czarne); 2) r. 2007 – Martin Pollack za książkę „Śmierć w bunkrze – opowieść o moim ojcu” (Wydawnictwo Czarne); 3) r. 2008 – Péter Esterházy za książkę „Harmonia coelestis” (Wydawnictwo Czytelnik); 4) r. 2009 – Josef Škvorecký i jego monumentalna powieść „Przypadki inżyniera ludzkich dusz” (Wydawnictwo Pogranicze).
Josef Škvorecký urodził się w 1924 roku w Náchodzie. Ukończył tam gimnazjum w roku 1943. Przez dwa lata pracował jako robotnik przymusowy w fabryce samolotów (w jego powieściach nazywanej „Meserszmitką”). Jest on czeskim prozaikiem, eseistą, dramatopisarzem, scenarzystą, poetą i tłumaczem literatury anglo-amerykańskiej. Ukończył praski Uniwersytet Karola (Wydziały Filologii Angielskiej i Filozofii). Uzyskawszy dyplom w 1949 roku przez dwa lata pracował jako nauczyciel w Broumovie i Nowym Mieście nad Metują. W roku 1951 obronił pracę doktorską na temat filozofii Thomasa Paine’a. Po odbyciu dwuletniej służby wojskowej pracował jako redaktor w wydawnictwie SNKLHU. W latach 1956-1959 był redaktorem dwumiesięcznika „Svĕtová Literatura”. W latach 1957-1959 sprawował tam funkcję zastępcy redaktora naczelnego. Publikacja jego głośnej, debiutanckiej powieści „Tchórze” wywołała ogromny skandal, przez co pisarz został zwolniony z redakcji. Wolny zawód pisarza Škvorecký zaczął wykonywać od roku 1963. W 1969 roku, razem z żoną (pisarką Zdeną Salivarovą) wyemigrował do USA i Kanady. W latach 1969-1990 pisarz był wykładowcą literatury angielskiej i amerykańskiej, a także historii i teorii filmu na uniwersytecie w Toronto. Zajmował się także prowadzeniem kursów twórczego pisania. W roku 1971 założył wraz z żoną w Toronto oficynę Sixty-Eight Publishers, najpoważniejsze czeskie wydawnictwo emigracyjne, które do 1993 roku wydało 223 publikacje. Działalność ta doprowadziła pisarza do utracenia w roku 1978 obywatelstwa czechosłowackiego. Zostało mu ono przywrócone w roku 1990. W tym samym roku wraz z żoną otrzymał z rąk prezydenta Václava Havla najwyższe odznaczenie czechosłowackie – Order Białego Lwa. W dorobku Škvoreckiego znajduje się kilkadziesiąt powieści, tomów opowiadań i esejów, a także tyle samo tomów przekładów z literatury angielskiej i amerykańskiej. Josef Škvorecký jest również autorem niezliczonej ilości recenzji, reportaży, artykułów i innych publikacji prasowych i radiowych. Jego książki przetłumaczono na ponad 30 języków.
Do tej pory na rynku polskim ukazały się następujące książki Josefa Škvoreckiego:
● „Legenda Emöke”, przeł. Andrzej Piotrkowski, Czytelnik, Warszawa 1965.
● „Tchórze”, przeł. Emilia Witwicka, Śląsk, Katowice 1970.
● „Dwa eseje”, przeł. Elżbieta Lederer, Wydawnictwo Grupy Polityczne, Warszawa 1986.
● „Wyjątki z autosztambucha”, wybór w przekładzie Jacka Brzezińskiego, A. S. Jagodzińskiego [pseud. Marian Niemczyński i B.K.], E. Lederer i Jana Stachowskiego [pseud. Jakub Waniek], Wydawnictwo Pomost, Wrocław-Warszawa 1988.
● „Lwiątko”, przeł. E. Witwicka, PIW, Warszawa 1992.
● „Powrót porucznika Borówki: reakcyjna powieść kryminalna”, przeł. A. Czcibor-Piotrowski, Przedświt, Warszawa 1992.
● „Przypadki niefortunnego saksofonisty tenorowego”, przeł. Aleksander Kaczorowski, Śiwat Literacki, Warszawa 1999.
● „Fajny sezon”, przeł. P. Godlewski, Twój Styl, Warszawa 1999.
● „Dwa morderstwa w moim dwoistym życiu”, przekład P. Godlewskiego, Twój Styl, Warszawa 2000.
● „Historia kukułki”, wybór opowiadań w przekładzie J. Stachowskiego, Pogranicze, Sejny 2003.
● „Batalion czołgów”, przeł. A. S. Jagodziński, Pogranicze, Sejny 2004.
● „Przypadki inżyniera ludzkich dusz. Entertainment ze starymi tematami życia, kobiet, losu, marzeń, klasy robotniczej, tajniaków, miłości i śmierci”, przeł. Andrzej S. Jagodziński, Pogranicze, Sejny 2008.
W roku 2007 „Literatura na świecie” opublikowała w numerze 3-4 dwa rozdziały powieści „Przypadki inżyniera ludzkich dusz.
W warszawskich księgarniach książki Josefa Škvoreckiego są w zasadzie nie do dostania. Gdzieniegdzie (np. w warszawskim Trafficu) można znaleźć jedynie pojedyncze egzemplarze powieści nagrodzonej tegorocznym „Angelusem”.
Nagroda została wręczona podczas uroczystej gali w Teatrze Muzycznym „Capitol” we Wrocławiu. Natalia Gorbaniewska (przewodnicząca jury), uzasadniając wybór powieści Škvoreckiego, powiedziała, że jest szczęśliwa, że książkę tą mogą nareszcie poznać polscy czytelnicy. Jurorka stwierdziła również, że cud tej literatury tkwi w lekcji, którą z powieści można wyciągnąć, a która polega na konstatacji, iż życie w czasach totalitaryzmu oraz życie na emigracji jest tak samo śmieszniejsze i straszniejsze niż wyczytać można o nim w podręcznikach historycznych i publicystyce. Nagroda została odebrana w imieniu autora przez Andrzeja S. Jagodzińskiego, który jest tłumaczem uhonorowanej książki. Pisarz nie mógł osobiście pojawić się na wrocławskiej gali ze względu na zły stan zdrowia. Tłumacz przeczytał w imieniu twórcy nadesłany przez niego list, w którym autor wyraził podziękowanie za przyznanie mu tegorocznej nagrody „Angelus”. W liście napisał także: „Jesteśmy sąsiadami, moje rodzinne miasto Náchod leży tylko 120 kilometrów od Wrocławia.
Andrzej S. Jagodziński – po raz pierwszy w historii „Angelusa” – wyróżniony został nagrodą dla tłumacza w wysokości 10 tysięcy złotych. Ufundowała ją Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Angelusa Silesiusa w Wałbrzychu.
Książka „Przypadki inżyniera ludzkich dusz” czekała na polskie tłumaczenie ponad 30 lat.
W ostatnim etapie konkursu znaleźli się także: Ihar Babkou z Białorusi (książka „Adam Kłakocki i jego cienie”), Ota Filip z Czech (książka „Sąsiedzi i ci inni”), Miljenko Jergović z Bośni (książka „Ruta Tannenbaum”), Bernhard Schlink z Niemiec (książka „Powrót do domu”), Krzysztof Varga (książka „Gulasz z turla”) oraz Inga Iwasiów (książka „Bambino) z Polski. Galę poprowadził prof. Jan Miodek. Fragmenty nominowanych książek przedstawili m.in. Jolanta Fraszyńska, Anna Seniuk i Teresa Sawicka. Uroczystości towarzyszyła oprawa muzyczna autorstwa Marka i Mateusza Pospieszalskich.
Literacka Nagroda „Angelus” to obok statuetki autorstwa Ewy Rossano także czek na 150 tysięcy złotych.
Tłumacz nagrodzonej powieści w ten sposób uogólnia treść „Przypadków inżyniera ludzkich dusz” oraz swą pracę translatorską:
„Opowieść o pięćdziesięciu latach totalitaryzmów w tej części Europy napisana bez patosu, z ironią i autoironią, to było coś zupełnie innego i odświeżającego. Tak potrafią chyba tylko Czesi: Hrabal, Kundera, Filip czy właśnie Škvorecký. Zabawne anegdoty i smutne opowieści, młodzieńcze przygody i dramatyczne przeżycia, śmiech i groza, „Absurdalny teatr świata”. [w: Andrzej S. Jagodziński, „Przypadki tłumacza marnotrawnego”, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007, s. 245]
Jagodziński w tym samym tekście zamieszczonym w „Literaturze na świecie” streszcza i opisuje fabularną konstrukcję powieści:
„Główną oś konstrukcyjną „Przypadków inżyniera ludzkich dusz” stanowią wykłady i seminaria z literatury anglo-amerykańskiej, prowadzone przez czeskiego, emigracyjnego profesora Daniela Smirzickiego na uniwersytecie w Toronto. Analizując utwory takich pisarzy, jak Poe, Hawthorne, Twain, Crane, Fitzgerald, Conrad czy Lovecraft, Smirzicki przypomina sobie różne epizody z własnej przeszłości – głównie z okresu niemieckiej okupacji, pierwszych lat powojennych i czasów stalinowskiego terroru lat pięćdziesiątych. Próbuje przekazać to doświadczenie mieszkańca Europy Środkowej swoim kanadyjskim studentom, choć co chwila uświadamia sobie, że jest to daremny trud, ponieważ dla jego młodych słuchaczy „nasze czasy zaczęły się od śmierci Jamesa Deana. E, gdzie tam! Od śmierci Janis Joplin”. W dodatku wyrośli oni w kraju, który miał zupełnie inną historię dwudziestego wieku czy też – jak chce narrator – „w kraju bez historii”. I w kraju swobód obywatelskich, który nie wie, co znaczy ich brak. Trzeci główny wątek to rozmowy w knajpie przy piwie z przedstawicielami czeskiej emigracji w Toronto – ludźmi z różnych fal emigracji: potomkami emigrantów ekonomicznych z dziewiętnastego i początków dwudziestego wieku oraz uchodźcami politycznymi po 1948 roku, po 1968 roku i z okresu tzw. normalizacji lat siedemdziesiątych (a wielu z nich dorzuca też własne wspomnienia). Kolejne wątki rozwijane są w listach pisanych głównie do narratora, ale też i do innych osób. Większość z tych wątków prowadzonych jest przez całą powieść, część jednak pojawia się później lub kończy wcześniej. A wszystkie one, pocięte na drobne epizody i połączone ze sobą metodą montażu filmowego, tworzą niezwykły kolaż literacki, w którym wcale nie łatwo się zorientować. I tak naprawdę, niczym w dobrym kryminale, dopiero na końcu czytelnik odkrywa, co te wszystkie postaci łączy ze sobą, i że łączy je aż tak wiele i od tak dawna.” [Andrzej S. Jagodziński, „Przypadki tłumacza marnotrawnego”, w: „Literatura na świecie, nr 3-4/2007, s. 246]
Tłumacz w swym tekście wskazuje także na wciąż aktualne przesłanie „Przypadków…”:
„[…] albowiem tyle jest rzeczy między niebem, a ziemią […] Świństwa przecież powtarzają się w wariantach, których schematy są do siebie zawstydzająco podobne. Ab initio orbis terrarium”. [„Literatura na świecie”, nr 3-4/2007, s. 247]
Miroslav Kotásek – czeski bohemista z Uniwersytetu Masaryka w Brnie – wskazuje na bardzo istotne zjawisko dotyczące głównego bohatera „Przypadków inżyniera…”:
„Pamięć Smirzickiego jest nie tylko pamięcią prywatną, lecz także historyczną: bohater mówi o „doświadczeniu”, które odróżnia go od naiwnych studentów, kampusowych marksistów, od ludzi Zachodu. […] Jakkolwiek „Przypadki inżyniera ludzkich dusz” mogą się jawić jako swego rodzaju prywatna kronika sporej części dwudziestego wieku (okupacja niemiecka, koniec drugiej wojny światowej, Wietnam, okupacja sowiecka, Allen Ginsberg w Pradze, emigracja itd.), zawarte w niej wydarzenia historyczne są wydarzeniami historii utraconej, świadkami „końca epoki nowoczesnej” […] [Miroslav Kotásek, „Ta powieść jest powieścią. Jest to wielkie dzieło, bo ma formę książki”, przeł. Joanna Królak, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007, s. 250, 253]
Kotásek w dalszych akapitach swego tekstu naprowadza na ważny kontekst dotyczący powieści Škvoreckiego:
„Mówiłem o tym, jak wiele się w książce Škvoreckiego pomieściło, a jest tego jeszcze więcej: listy, nekrologi, wiersze, interpretacje innych utworów literackich, cytaty, anegdoty więzienne, gagi, odmienne języki, coś o życiu, kobietach, losie, marzeniach, klasie robotniczej, szpiclach, miłości i śmierci. Czy może to znaczyć, że literatura prezentuje się tu jako ostatnia przestrzeń totalna, zdolna pomieścić w sobie wszystko? Czyżby zatem literatura, książka, zdolna była do tego, czego nie udało się osiągnąć eschatologicznym wykładniom czasowego charakteru dziejów: do powiązania wszystkiego, co się w książce pojawi, z początkiem i końcem, przyznania wszystkiemu stałego, niezmiennego miejsca? Książka jako utopia? Książka jako przestrzeń ekumeniczna? Czy, wręcz przeciwnie, książka jako totalna władza, która przekształca w literaturę wszystko, czego się dotknie? Przecież książka Škvoreckiego jawi się jako do tego stopnia totalna, że wręcz zawiera w sobie inne książki …[…] Powieść Škvoreckiego jest powieścią. Jest to wielkie dzieło, bo ma formę rozpadającej się książki.” [„Literatura na świecie”, nr 3-4/2007, s. 255, 256]
Intertekstualność powieści „Przypadki inżyniera ludzkich dusz” jest doprowadzona do takiego stopnia, że nadawałaby się na obszerną dysertację naukową. Przypomina pod tym względem niektóre powieści Salmana Rushdiego czy choćby „Pustelnika z 69 ulicy” Jerzego Konińskiego, najwybitniejszą z powieści polskiego pisarza.
Helena Kosková – czeska slawistka i krytyk literacki – pisze a propos monumentalnego dzieła Josefa Škvoreckiego tak oto:
„Przypadki inżyniera ludzkich dusz” ukazały się w 1977 roku, czyli w okresie, kiedy do literatury europejskiej i amerykańskiej zawitało zjawisko postmodernizmu. Jakkolwiek autor nie okazuje takiej intencji – nie sugeruje, że zamierza być postmodernistą […] Charakterystyczne dla postmoderny aluzje literackie, cytaty i intertekstualność stanowią podstawową zasadę twórczą w „Przypadkach inżyniera ludzkich dusz”. Mamy zatem do czynienia z interesującym zjawiskiem: podobnie jak czeski dramat absurdu w latach sześćdziesiątych był silniej zakorzeniony w doświadczeniu życiowym autorów niż w ich filozofii i programach teoretycznych (co odróżniało tych autorów od ich zagranicznych kolegów), tak też „Przypadki inżyniera ludzkich dusz” wnoszą do literatury czeskiej wiele elementów postmodernistycznych, choć nie było to zamiarem Škvoreckiego. W każdym razie książka spełnia jeden z jego postulatów: może być czytana na wielu płaszczyznach. Można dosłownie potraktować jej podtytuł: „Entertainment ze starymi tematami życia, kobiet, losu, marzeń, klasy robotniczej, tajniaków, miłości i śmierci” (jak pisała część krytyki czeskiej), a z drugiej strony humor i lekki ton sugerują nam, że mamy do czynienia z syntezą drogo opłaconego doświadczenia życiowego autora i szerokim ujęciem absurdalnego theatrum mundi drugiej połowy XX wieku.
Spotkanie dwóch światów wywołuje też problematykę barier językowych, historycznych i geograficznych, które są typowe dla emigracji, tu jednak nabierają głębszych, podtekstowych znaczeń. Język funkcjonuje w takim samym stopniu jako środek komunikacji i jako jej bariera. Te same słowa pasują do różnych pól semantycznych, cytat zmienia znaczenie zależnie od kontekstu, budzi odmienne skojarzenia. Odkrywcza praca z językiem oraz genialna pamięć akustyczna autora pozwalają mu na swobodne przemierzanie czterech dekad rozwoju czeszczyzny i z sugestywną dosłownością charakteryzują czas i postaci. W tym sensie „Przypadki inżyniera ludzkich dusz” stanowią najbogatsze, najbardziej polifoniczne dzieło w dorobku autora. […]
W kontekście literatury światowej XX wieku Škvorecký należy do autorów, których twórczość nacechowało poczucie przynależności do dwóch kultur i języków, sąsiaduje więc z takimi pisarzami jak Vladimir Nabokov, Witold Gombrowicz, Czesław Miłosz, Jerzy Kosiński, Sławomir Mrożek, Włodzimierz Wojnowicz, Salman Rushdie, Milan Kundera i inni. W odróżnieniu od wielu z nich Josef Škvorecký pozostał czeskim pisarzem w tym sensie, że nie przestał pisać w swym języku ojczystym. Dzięki temu jego twórczość pozostaje ważnym i inspirującym elementem prozy czeskiej i światowej XX wieku. [Helena Kosková, „Światowy pisarz czeski”, przeł. Tomasz Grabiński, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007, s. 360, 361, 362]
Główny bohater „Przypadków inżyniera ludzkich dusz”, porte-parole Škvoreckiego, Daniel Smirzicki jest podobny do Jana Piszczyka. Chce dobrze i stara się spełniać i realizować swoje marzenia, pragnienia i cele, jednak wychodzi mu to nad wyraz opacznie, komicznie i absurdalnie. Nie do końca wedle początkowych zamierzeń.
Przemieszanie różnych okresów czasowych w powieści (moment, kiedy bohater jest uniwersyteckim profesorem i na przykład jego przeszłość z czasów II wojny światowej) powoduje bardzo ciekawe ukazanie, zestawienie i skonfrontowanie „harcerzykowej” odwagi młodzieńca ze sposobem myślenia emigranta/dysydenta.
Jednymi z najbardziej komicznych, a jednocześnie najbardziej tragicznymi motywami powieści są sceny, gdy dojrzały profesor Smirzicki po kolei demaskuje wszystkich agentów przysyłanych do niego, do Kanady przez czeską, komunistyczną bezpiekę. Na zimno, bohater doprowadza szpicli do sytuacji, kiedy zdekonspirowani, ze wstydu muszą ratować się ucieczką. Motyw ten bardzo przypomina groteskę rodem z powieści Milana Kundery. Obaj pisarze bezwzględnie odsłaniają śmieszność i tragizm ludzkich, służalczych zachowań.
Bohater „Przypadków…” wspomina. Czytelnik odnosi wrażenie, że nie może on uwolnić się od przeszłości, a jednocześnie jest on w sprytny sposób przystosowany do sztuczek czeskich agentów śledzących go na emigracji.
Wspominany wcześniej postmodernizm w powieści Škvoreckiego ma niejako dwie twarze. Pierwszą z nich jest przedstawiona powyżej intelektualna ekwilibrystyka autora „Przypadków…”. Drugą natomiast symbolizuje postać Debilinki. Posługuje się ona językiem będącym mieszanką jej języka narodowego (czeskiego) oraz języka angielskiego. Współczesna, wychowana na czatach młodzież mogłaby się od bohaterki wiele nauczyć. Momentami do tego stopnia nie sposób zrozumieć wypowiedzi Debilinki, że stają się one tylko i wyłącznie jakimś dziwacznym, kakofonicznym „utworem” recytowanym przez bohaterkę. Po pierwszych słowach wypowiadanych przez Debilinkę – w wielu fragmentach powieści – niejako „słyszymy” po chwili tylko dźwięki bez znaczenia, pozbawione znaczenia trudne do wymówienia „słowa”.
Jedną z podstawowych „informacji” zakodowanych w powieści „Przypadki inżyniera ludzkich dusz” jest stwierdzenie faktu, że rzeczywistość II wojny światowej była równie absurdalna, co świat, w którym żyje bohater-profesor. Absurdy równie wielkie istnieją w totalitarnych Czechach oraz w wolnej i demokratycznej Kanadzie.
Bohater to w zasadzie anty-bohater, pod wieloma względami podobny (nosi przecież to samo nazwisko) do głównej postaci pierwszej, debiutanckiej powieści Josefa Škvoreckiego zatytułowanej „Tchórze”.
Groteskowe są również postacie, które na pierwszy rzut oka powinny budzić sympatię i szacunek należny bohaterom odważnym, buntownikom i outsiderom. Wyraźnie wskazuje na to scena przyjęcia, w której goście cukierkowo i sztucznie wdzięczą się do siebie, podczas gdy jedna jedyna młoda kobieta – również emigrantka – nie przebierając w słowach mówi bez pardonu to, o czym myśli naprawdę. Reszta gości udaje oczywiście, że nie słyszy wypowiedzi zbuntowanej dwudziestolatki. Pomimo wszystko jest ona jednak w pewnym sensie bardziej odrażająca od reszty konformistycznej i populistycznej czeredy. Trudno uchwycić jest efekt jaki osiągnął w tych scenach Škvorecký, trudno go wyjaśnić, jednak czytelnik w zasadzie od razu staje wobec tekstu niejako rozdwojony. Dzieje się tak, ponieważ z żadną ze stron nie może jednoznacznie utożsamić się. Obie strony są jednakowo sztuczne i w pewnym sensie błazeńskie. Można je tylko obserwować.
Koniec wojny jest dla bohatera „Przypadków…” momentem, który budzi strach przed sytuacją, kiedy jeden totalitaryzm upada, a za rogiem czeka w gotowości następny, czerwony.
Bardzo ciekawa jest także w powieści prosta zależność uczuciowa podkreślana przez autora książki. Kiedy bohater zaczyna kochać kolejną kobietę całe piekło wojenne zostaje gdzieś w tle, znika. Miłość jest ponad wszelkim niebezpieczeństwem i strachem, choć w wersji Škvoreckiego temat ten także ukazany jest wedle ironicznej optyki, optyki ironiczności. Cały opis totalitaryzmu przepełniony jest czarnym humorem i liryzmem miłości.
Warto w tym miejscu ukazać jeden z przykładów czarnego humoru i groteski czających się na każdym kroku w książce Škvoreckiego. Bohater w pewnym momencie fabuły zgadza się, by w zastępstwie przyjaciółki odebrać od tajemniczego kuriera rękopis książki przemyconej do Kanady z komunistycznej Czechosłowacji. Do łez uśmiać można się przy scenie w łazience, gdzie obaj panowie zaskakiwani są przez kolejnych klientów publicznego szaletu i przez to nie może dojść do przejęcia cennego rękopisu. W końcu przez moment obydwaj zamknięci są w jednej toalecie, więc sytuacja jest na tyle dwuznaczna dla obserwujących i podsłuchujących ich dwóch umorusanych, rubasznych robotników, że obaj bohaterowie zostają niewybrednie wyśmiani jako niedoszła para lubieżnych gejów. W końcu Danielowi udaje się przejąć od kuriera bezcenny rękopis z Pragi. Komizm całego zdarzenia podkreśla dodatkowo wypowiedź kuriera, który stwierdza, że książka jest bardzo ostra i w ogóle fantastyczna, choć sam jej nie czytał, a opowiedzieli mu o niej rodzice kolegi. Jak można się domyślać, rękopis jest nędzny i pod kątem literackim fatalny.
Jednymi z mocniejszych i w pewnym sensie „brutalnych” fragmentów „Przypadków….” są wewnętrzne monologi głównego bohatera, w których nazywa on Boga „Al. Capone’m Wszechświata”. Dzieje się tak za każdym razem, kiedy odchodzą, umierają konkretne osoby, które Daniel Smirzicki kocha.
Znamienny dla powieści oraz bardzo ważny dla zrozumienia sposobu widzenia rzeczywistości przez bohatera w wieku młodzieńczym jest fragment, w którym Smirzicki stwierdza:
„Mieliśmy po szesnaście lat, byliśmy młodzi i wolni, nawet w tym strasznym reżimie, dla którego nie żywiliśmy za grosz szacunku. Wiele razy później wspominałem tego sylwestra, zwłaszcza raz, kiedy funkcjonariusz innej dyktatury wziął mnie w obroty z powodu podobnej piosenki. I wydawało mi się, że wolność to sprawa młodości i dyktatur. Że gdzie indziej jej nie ma, właśnie dlatego, że ludzie jej nie dostrzegają. Jak nie zauważa się powietrza, dopóki w komorze gazowej życia ktoś go nie zastąpi tymi kryształkami – bez smaku, bez zapachu, bez odoru…” (Josef Škvorecký, „Przypadki inżyniera ludzkich dusz”, Pogranicze, Sejny 2008, s. 640).
Przez całą powieść przewija się motyw czterech kumpli z dzieciństwa, którzy rozprawiają o głupotach jak bazarowe przekupki. Słuchając ich (czytając ich wspólne dialogi) czytelnik nabiera szacunku do sytuacji prostych i nawet głupich chwilami, ale jednocześnie określających nasz stosunek do drugiego człowieka. Te proste sytuacje niekiedy – tak ja to rozumiem – często wyjaśniają więcej niż najgłębsze zwierzenia, czy miłosne/przyjacielskie wyznania.
Bohater „Przypadków….” uczy swoich studentów interpretacji tekstów literackich. Podczas swoich zajęć nie tylko zdaje sobie sprawę z niemożności zrozumienia przez studentów sytuacji ludzi z Europy Środkowej. Profesor także, jakby z drugiej strony podziwia swych studentów i wręcz wielbi wolną młodość swoich intelektualnych podopiecznych.
Od czasu do czasu dostrzec można w powieści przedziwny przekładaniec: miłość z okrucieństwem występują w książce równolegle obok siebie. Wśród terroru jest możliwe głębokie i szczere uczucie.
Na temat kilku książek Josefa Škvoreckiego uwagi i konteksty rozproszone
W powieści „Batalion czołgów” – odwrotnie niż w „Przypadkach inżyniera…” – miłość przedstawiona jest jako patetyczny i śmieszny stek wypowiadanych bzdur. Najwyraźniej ukazuje to scena, w której żona porucznika przerywa w pewnym momencie ckliwą tyradę zakochanego w niej sierżanta (Danny Smirzicki) i sprowadza go brutalnie na ziemię. Kobieta wprost szydzi z niego. Śmieje się z faktu, że zamiast dać jej to, czego oboje pragną bohater „gada” i w nędzny poetycko sposób porównuje ją do śmierci.
Według Škvoreckiego komunistyczną czechosłowacką armię charakteryzuje prywata i cynizm. Wszystko to jednak podane jest na sposób, który porównać można do przygód Szwejka lub „Paragrafu 22”. „Batalion czołgów” to najzabawniejsza i najmniej intelektualna powieść Josefa Škvoreckiego. W wywiadzie przeprowadzonym przez Sama Soleckiego, profesora literatury na Uniwersytecie w Toronto oraz redaktora „The Canadian Forum” pisarz tak oto wypowiada się na temat tejże powieści:
S.S.:[…] istnieją pewne wątki łączące chronologicznie ułożone epizody w całość. Rzecz skupia się na Dannym, na jego ostatnich tygodniach w batalionie czołgów i romansie z Janą, żoną oficera.
J.Š.: Uważam, że czytelnik powinien zadać sobie pytanie, czy książka sama się broni, pomimo epizodyczności jej form czy struktury. Ona nie miała posiadać formy jakiejś konwencjonalnej powieści, każde z opowiadań miało być czymś samodzielnym, zarazem łącząc się z pozostałymi.
Przez pewien czas nie byłem pewien, czy wydawać tę książkę w języku angielskim, ale w końcu przekonała mnie niezwykła popularność, jaką cieszyła się w Czechach.
S.S.: Kiedyś pańska żona powiedziała mi, że jej zdaniem jest to najpopularniejsza powieść wydana przez wydawnictwo Sixty-Eight Publishers.
J. Š.: To prawda, ale powinienem dodać, że cieszy się popularnością głównie wśród męskich czytelników, z których większość miała podobne doświadczenia z takiego czy innego wojska. Podoba się niewielu kobietom. Jednak w Republice Czeskiej na jedenaście milionów obywateli sprzedało się ponad 250 000 egzemplarzy.
(„Badacze literatury będą mieli używanie”, z Josefem Skvoreckim rozmawia Sam Solecki, przeł. Jarosław Rybski, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007, s. 353)
Bardzo ważnym w twórczości Škvoreckiego jest motyw podejmowany w powieści „Dwa morderstwa w moim dwoistym życiu”. Obok wątku kryminalnego pojawia się tragedia żony głównego bohatera powieści. Zostaje ona niesprawiedliwie oskarżona o szpiegostwo i współpracę z czeską bezpieką. Dopiero kanadyjski sąd wyjaśnia bezduszne nieporozumienie. Kobieta wprawdzie oczyszczona zostaje z zarzutów, jednak pamiątką po tym epizodzie pozostaje alkoholizm oskarżonej. Sytuacje podobne do tej – zdaje się mówić autor – są już nie do odwrócenia.
Ulubioną książką pisarza (książka własnego autorstwa) jest lekka i zabawna powieść „Fajny sezon”. To komiczna historia nieporadnego Casanovy, który co rusz pakuje się w sercowe kłopoty wywoływane przez ubóstwiane przez niego kolejne dziewczęta. Jest to ciepłe i ironiczne zarazem studium okresu dojrzewania z drugą wojna światową w tle. Z powieści bije jednocześnie prostota oraz niewinność wszystkich jej bohaterów. Podłamany lekko bohater w pewnym momencie stwierdza sentencjonalnie:
„Panie Boże, za co mnie znów tak karzesz? Po co w ogóle stworzyłeś te dziewczyny, jeśli wychodzi na to, że katolikowi nawet spojrzeć na nie nie wolno?” („Fajny sezon”, przeł. Piotr Godlewski, Twój Styl, Warszawa 2000, s. 239).
Książką na którą z całą pewnością warto zwrócić uwagę jest tomik opowiadań autora zatytułowany „Historia kukułki”. Škvorecký opisuje w nim nie tylko tragedie ludzkie (opowiadanie „Rebeka”), ale również prześmiewcze sytuacje, znane na pewno każdemu z nas z własnego doświadczenia, w swoich różnorodnych wersjach. Przewrotnie zatytułowane opowiadanie „Bóg w dom” opisuje sytuację, kiedy dawno niewidziany teść/ojciec zawitał do domu swoich dzieci. Nie dość, że zdołał naciągnąć je na pokaźną sumę pieniędzy, to dodatkowo jego krytyce poddane są wszystkie zwyczaje i rytuały/zachowania rodzinne mieszkańców domu, w którego progi zawitał. Nie można przestać się śmiać.
Opowiadanie „Mój ważniacki tatko i ja” napisane jest z perspektywy dziecka, które nawet przemoc opisuje naiwnie i delikatnie, po dziecięcemu. Pojawia się w nim topos żałosnego ojca, który potrafi tylko gadać i wyżywać się na rodzinie. Jest to mały i słaby człowiek uciekający w końcu do Australii. Psychologicznie bezbłędne.
Debiutancka powieść Josefa Škvoreckiego zatytułowana „Tchórze” napisana została przez młodego, 24-letniego wówczas autora. W tym miejscu należy pokrótce wspomnieć o tej jakże ważnej pozycji w dorobku pisarza, tym bardziej, że łączy się ona chcąc nie chcąc z powieścią nagrodzoną tegorocznym „Angelusem”. Bardzo ważnym motywem przewijającym się w zasadzie także w całej późniejszej twórczości Škvoreckiego jest jazz. W debiucie literackim pisarza wątek ten jest podjęty jako jeden z głównych motywów warunkujących życie głównego bohatera powieści. Kvĕtoslav Chvatik, czeski estetyk i historyk literatury, pisze o tym muzycznym toposie w ten sposób:
„O roli jazzu jako temacie i elemencie stylu Škvoreckiego napisano już osobne prace. Jest on bezspornie pisarzem czeskiego pokolenia jazzowego, a jazz i dziewczyny to światłe punkty, wokół których wciąż krążą myśli Danny’ego.” (Kvĕtoslav Chvatik, „Opowiadacz Škvorecký”, przeł. Andrzej S. Jagodziński, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007, s. 258)
Stosunek pisarza do muzyki jazzowej wyjaśnia fragment rozmowy, którą przeprowadził z autorem Antonín J. Liehm – czeski krytyk filmowy i literacki, tłumacz, dziennikarz:
A.L.: Ma pan dość specyficzny stosunek do jazzu.
J.Š.: Czasem jest mi smutno, ale kiedy usłyszę jazz, to jakbym wziął fenmetrazynę. To nie tylko sprawa estetyki, ale też psychiki: piękna rzecz, która ciągle mnie cieszy, przewija się przez moje życie uczuciowe. Dlatego bez przerwy o tym piszę. Stanowi dla mnie źródło radości, jedną ze stałych rzeczy w życiu. Przy tym nie jestem kolekcjonerem, nie siedzę bez przerwy przy magnetofonie lub płytach, w konkursie jazzowym nie odpowiem na żadne pytanie. Ale ta anonimowa dla mnie muzyka sprawia mi dużą radość. Niedawno uświadomiłem sobie, że właściwie nie napisałem książki, w której nie byłoby czegoś o jazzie. Jazz i wszystko, co symbolizuje, stanowi dla mnie swoisty klucz, istotę wszelkich dążeń. Swoją rolę odgrywają tu też pewne konteksty, znaczenie jazzu jako muzyki niemal zakazanej podczas wojny. To jednak kwestia poboczna. Jazz jako swego rodzaju braterstwo.” („Jazz w małym mieście” – z Josefem Škvoreckim rozmawia Antonín J. Liehm, przeł. Tomasz Grabiński, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007, s. 321, 322)
Jazz i improwizacja jazzowa to w powieściach Škvoreckiego przede wszystkim symbole wolności, a także motywy-przestrzenie, w które uciec może bohater przed wojną, okupacją i ludzkim cynizmem.
W powieści „Tchórze” autor ukazuje zjawisko postawy narodu okupowanej Czechosłowacji, który „odważny” był tylko w tych momentach, kiedy mógł sobie na to pozwolić, kiedy pozwalała mu na to sytuacja polityczna końca wojny. Bez względu na wyznawaną ideologię czy system wartości (nawet najbardziej szlachetny) – zdaje się mówić Škvorecký – człowiek pozostaje tylko człowiekiem, człowiekiem z całym przypisanym sobie brudem, ale także wspaniałością. Pisarz w swym debiucie literackim stwierdzał poprzez wypowiedzi bohatera, że nawet największa szlachetność i wzniosłość rodzi się z egoizmu, pychy i z zakładanej na siebie maski. To książka przede wszystkim o młodych ludziach i o targających nimi namiętnościach, a dopiero potem o ostatnich dniach wojny w małym miasteczku Kostelec.
Kiedy w ostatnich scenach powieści „Tchórze” zespół głównego bohatera rozpoczyna koncert jazzowy, a zgromadzona publiczność tańczy szczęśliwa zakończeniem wojny jest to oczywiście symbol, symbol pokolenia, które przeżyło okupację i esesmańskie okrucieństwo, a teraz tańczy ze szczęścia na wypełnionym po brzegi placu w środku małej, czeskiej miejscowości. Dzisiaj nie tańczy się już do jazzu, a jeżeli tańczy się na ulicy to z okazji „Sylwestra z Jedynką” bądź w trakcie parad wolności. Czy dzisiaj nic ważnego nie łączy nas ze sobą? Debiut Škvoreckiego opowiada o niezrozumiałym dla nas czasie, kiedy wspólnota ludzi wyzwolonych łączyła się pod hasłem pokonania bezwzględnego wroga. Pod jakimi hasłami i w jaki sposób łączymy się my, dzisiaj?
Milan Kundera w przedmowie do francuskiego wydania powieści „Mirákl” Josefa Škvoreckiego, zauważa w kontekście skandalu wywołanego przez powieść „Tchórze”:
„Skąd jednak ten skandal? „Tchórze” nie rzucają oskarżeń na stalinizm, nie mówią o gułagach i nie odpowiadają w istocie temu, co na zachodzie nazywa się literaturą dysydencką. Książka opowiada po prostu o młodym gimnazjaliście, który gra w amatorskiej orkiestrze jazzowej, i mimo że prześladuje go pech, usiłuje podbijać serca szkolnych koleżanek. Rzecz dzieje się pod koniec wojny i młody bohater jest świadkiem spektaklu Wyzwolenia wraz z tym wszystkim, co jest w nim śmieszne i obrzydliwe. I to właśnie było wykroczeniem: niezideologizowany dyskurs mówiący o świętych tematach (Wyzwolenie wystawia się dzisiaj w złotych witrynach wszystkich muzeów Europy) bez należnej powagi i szacunku. (Milan Kundera, „Przedmowa do francuskiego wydania powieści „Mirákl” Josefa Škvoreckiego”, przeł. Marek Bieńczyk, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007, s. 338)
Tematy święte także bez ceregieli podejmowane są przez pisarza w „Przypadkach inżyniera ludzkich dusz”. Dzisiaj jednak, w czasie, gdy wręcz modne jest odbrązawianie wszystkiego i wszystkich nikogo to nie oburza. Jak stwierdza Kvĕtoslav Chvatik:
„Właśnie zrywanie ideologicznych masek i dostrzeganie pod nimi całego splotu prywatnych interesów, egoizmów, słabości i namiętności stanowi istotę ironicznego spojrzenia Danny’ego na świat – spojrzenia, które tak szokowało w „Tchórzach”, ponieważ o wszystkich nietykalnych i „świętych” sprawach mówiło się tu z gorszącą szczerością (aż po legendarne powiedzonko: „Niech żyje ZSRR! – Tylko się nie zesraj!”). (Kvĕtoslav Chvatik, „Opowiadacz Škvorecký”, przeł. Andrzej S. Jagodziński, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007, s. 262.) Bohater wszystkich powieści Josefa Škvoreckiego – Daniel Smirzicki – faktycznie za każdym razem gnany jest m.in. pragnieniem przedostania się przez maski sztuczności swych najbliższych przyjaciół. W „Przypadkach…”, choć ukazane jest to delikatniej (w końcu Daniel jest już dystyngowanym profesorem) demaskowanie jest cały czas jego pasją. Pod tym względem również powieści „Tchórze” oraz „Przypadki inżyniera ludzkich dusz” są do siebie podobne, a dokładniej: wyrażają ciągle to samo pragnienie i namiętność międzyludzką (namiętność będącą siłą napędową nie tylko głównego bohatera literackiego dzieła czeskiego pisarza).
Źródła:
1) strona internetowa http://pl.wikipedia.org/wiki/Angelus_(nagroda).
2) strona internetowa http://pl.wikipedia.org/wiki/Josef_Skvorecky.
3) „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007.
4) strona internetowa http://ksiazki.wp.pl/wiadomosci, źródło: PAP.
5) Andrzej S. Jagodziński, „Przypadki tłumacza marnotrawnego”, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007.
6) Miroslav Kotásek, „Ta powieść jest powieścią. Jest to wielkie dzieło, bo ma formę książki”, przeł. Joanna Królak, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007.
7) Helena Kosková, „Światowy pisarz czeski”, przeł. Tomasz Grabiński, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007.
8) Josef Škvorecký, „Przypadki inżyniera ludzkich dusz”, przeł. Andrzej S. Jagodziński, Pogranicze, Sejny 2008.
9) Josef Škvorecký, „Batalion czołgów”, przeł. Andrzej S. Jagodziński, Pogranicze, Sejny 2004.
10) „Badacze literatury będą mieli używanie”, z Josefem Škvoreckim rozmawia Sam Solecki, przeł. Jarosław Rybski, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007.
11) Josef Škvorecký, „Dwa morderstwa w moim dwoistym życiu”, przeł. Piotr Godlewski, Twój Styl, Warszawa 2000.
12) Josef Škvorecký, „Historia kukułki. Opowiadania.”, przeł. Jan Stachowski, Pogranicze, Sejny 2003.
13) Kvĕtoslav Chvatik, „Opowiadacz Škvorecký”, przeł. Andrzej S. Jagodziński, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007.
14) „Jazz w małym mieście” – z Josefem Škvoreckim rozmawia Antonín J. Liehm, przeł. Tomasz Grabiński, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007
15) Milan Kundera, „Przedmowa do francuskiego wydania powieści „Mirákl” Josefa Škvoreckiego”, przeł. Marek Bieńczyk, w: „Literatura na świecie”, nr 3-4/2007.
16) Josef Škvorecký, „Tchórze”, przeł. Emilia Witwicka, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice 1970.
Maciej Łopuszyński
Aktualnie nie mamy ofert pracy.
Dodaj swoją ofertęZapraszamy do współpracy. Cena dodania do katologu od 149 PLN netto.
Komentarze