15.06.08, 15:30
Dolina Nicości – Wildstein o III RP
Autor „Mistrza”, „Dekomunizacji której nie było” i opowiadań „Przyszłość z ograniczoną odpowiedzialnością” powraca na księgarskie półki. „Dolina Nicości” to obraz pokomunistycznej Polski, nierozliczonej z przeszłością w której swe miejsce i władzę odnajdują demony PRL-u. Jest też uderzeniem w Michnika i jego środowisko na miarę „Michnikowszyzny” Rafała Ziemkiewicza. Z tą różnicą, że mamy do czynienia z literaturą fabularną.
Nowa książka Bronisława Wildsteina, obecnie publicysty Rzeczpospolitej opowiada o lustracji, mediach, chorych układach, polityce i patologiach lat 90 tych. W symbolicznej i metaforycznej powieści autor zawarł wszystko co negatywnie wpływało (wpływa ?) na obraz III RP. W książce nie brakuje politycznego humoru oraz ironii charakterystycznej dla Wildsteina, który o patologiach i zaniedbaniach we współczesnej Polsce pisze choćby na lamach Rzeczpospolitej.
– Ona próbuje opowiedzieć na pytania dotyczące naszej rzeczywistości. Poza tym stawia ja w szerszych i uniwersalnych wymiarach – mówił o powieści Wildstein podczas jej promocji w Warszawie.
Wszyscy którzy znają stosunek autora do spraw lustracji, demokracji i polityki nie będą zaskoczeni w jakie środowiska książka uderza swą nieprzejednaną krytyką. Chodzi m.in. o antylustracyjne środowisko Gazety Wyborcze (tzw. Warszawki) które idei rozliczeń mocno się od zawsze przeciwstawiało.
Wildstein natomiast stawia niebanalne pytania o to co nam dala (czytaj: odebrała) demokracja bez pełnego rozliczenia z przeszłością PRL-u.
Krytycyzm zawarty w książce opiera się właśnie na ocenie „grubej kreski” i wszystkich którzy poprzez niezdrowe mechanizmy umoczyli swoje sumienia, tworząc patologiczne mechanizmy i układy na styku biznesu, polityki i mediów. Tutaj Wildstein staje się bacznym obserwatorem rzeczywistości. Można mu ufać – sam bowiem jak jeden z bohaterów powieści był w szczytowych momentach powodem agresywnych ataków nieprzychylnego zmianom środowiska.
W fabule powieści mamy Adama Wilczyckiego, naczelnego „Kuriera”, który decyduje się na publikację materiałów opartych na komunistycznych teczkach, które demaskują profesora Mariana. Udowadniają one niezbicie jego działalność na rzecz PRL-owskiej władzy. Wtedy następuje (także medialna) nagonka na bohaterów którzy odważyli się podnieść rękę na szanowanego w III RP profesora. Warszawski salon nie może zdzierżyć upokorzenia i decyduje się na zniszczenie osób, które tknęły święty autorytet profesorski. W obronie profesora staje środowisko, które na słowo lustracja dostaje nerwowych drgawek. Na czele frontu antylustracyjnego staje inny naczelny – Michal Bogatyrowicz ze „Słowa”.
Wildstein poprzez głównych bohaterów pokazuje paradoksy współczesnej historii. Wilczycki bowiem – ten który demaskuje niechlubną przeszłość piewcy salonów, zostaje zwyczajnie zaszczuty, poniżony i „wygnany” od jedynego istniejącego i słusznego światopoglądu. Antylustracyjengo przede wszystkim.
Książka przepełniona jest postaciami, które poprzez metaforyzm fabuły mogą znaleźć swe odzwierciedlenie we współczesności. Jednak Wildstein zastrzega, że nie jest to kwestia jednoznaczna i tak jak w wypadku „Wesela” Wyspiańskiego, wymagająca innego spojrzenia. Autor mówi, że niewiele zawartych w niej osób ma pełne odbicie w rzeczywistości. – Postacie oprócz tego ze są konkretnymi postaciami, są postaciami uniwersalnymi (...) poprzez konkret pozwalają zobaczyć sprawy szersze. – dodaje Wildstein.
Zdrada, donosy, personalne rozgrywki z PRL-em w tle. Choć obraz III RP który przedstawia Wildstein może wydać się zbyt mroczny i przesadzony, bo i trochę rzeczy o moralnie pozytywnym zabarwieniu było w Polsce ery Walesy i Kwaśniewskiego, to przecież nie można jednocześnie za fałszywy uznać jak to czynią niektórzy obraz Polski, w której wciąż decydowały siatki byłych agentów SB. Nikt kto śledzi współczesność na bieżąco nie zaprzeczy istnienia powiązań biznesu, służb i polityki zarówno w skali makro i mikro. Przykładów aż nadto. Powieści o tym traktujących niewiele, stąd też znaczenie ksiązki Wildsteina.
Ale prawdziwą recenzją treści w niej zawartej będzie ocena jaką jej wystawi historia w następnych latach. Czy spełnią się słowa samego autora, który ma nadzieję, że książka będzie w przyszłości czytana jak dziś „Wesele” z symboliką postaci charakteryzujących czasy które opisuje?
Komentarze